Rozdział
1
Wtajemniczeni
Podążając chłodnym korytarzem,
wsłuchiwał się w miarowy odgłos swych kroków, rozmyślając o tym, co będzie
tematem dzisiejszego spotkania Rady. Diego nie cierpiał tych długich,
nieprzyjemnych miejsc. Za każdym razem odnosił wrażenie, że nie mają końca.
Przygnębiały go, a jednocześnie w jakimś stopniu śmieszyły. Momentami wydawało
mu się to zbyt przerysowane. Ta cała otoczka grozy, jaką tworzyli, według niego
nie była potrzebna. Ale nie miał przecież nic do gadania. W tej kwestii, to nie
on podejmował decyzje. Był jedynie członkiem Rady.
Gdy podszedł do wielkich, dębowych
drzwi, pchnął je i wszedł do ogromnego pomieszczenia. Ściany pomalowane były na
biało, a sufit znajdował się bardzo wysoko. Sprawiało to wrażenie, że jest
jeszcze większe, niż w rzeczywistości. Na środku pokoju stał podłużny stół, a
przy nim jedynie czarne, skórzane fotele. Nic więcej. Od razu zorientował się,
że obecni są już wszyscy. Ananiasz podniósł się z fotela i przywitał go z
lekkim uśmiechem. Był dość wysokim mężczyzną. Szczupły o dość przeciętnej
budowie ciała, który jak na swój podeszły wiek prezentował się całkiem dobrze.
Szczery uśmiech nadawał jego twarzy łagodnego wyrazu. Miał siedemdziesiąt lat,
lecz jego witalność sprawiała, że nie czuło się tego. Życie doświadczało go
wielokrotnie, jednakże wyciągał z tego same korzystne lekcje.
Rada Wtajemniczonych składała się z
dwudziestu jeden członków, w tym czterech kobiet. Najważniejszy z nich był
właśnie Ananiasz, jako potomek Jegora, założyciela Rady,